Aktualności
Witaj
Szukamy redaktorów, więcej informacji tutaj
W dzisiejszych czasach coraz częściej słychać narzekania na jakość współcześnie produkowanej elektroniki i sprzętów AGD. Dawne sprzęty może nie imponowały wyśrubowanymi parametrami, ale działały dziesiątki lat. Dla przykładu – dawne maszynki do mielenia i miksery Zelmera często służą do dziś, podczas gdy współczesne produkty tej samej marki ledwie wytrzymują do końca okresu gwarancji. Podobnie jest np. z telewizorami. Dawne kineskopowce i starsze modele z płaskim wyświetlaczem często były wyrzucane nie z powodu niesprawności, a przez rosnącą popularność nowych technologii oraz niekompatybilność ze współczesną telewizją i pozostałymi sprzętami. Dzisiejsze telewizory z kolei lubią zgasnąć po skończeniu się gwarancji, a naprawy czasem są problematyczne. W tym artykule chciałbym przedstawić kilka powodów tego typu sytuacji.
Cyna bezołowiowa
Niemal od początku istnienia elektroniki do połączeń lutowniczych wykorzystane było spoiwo będące mieszanką cyny i ołowiu. Problem polega na tym, że ołów jest pierwiastkiem toksycznym, który mógłby przedostawać się do gleby z wysypisk, na których składowano zużytą elektronikę. Za sprawę wzięli się politycy UE. Niestety, zamiast dopracować procedury składowania i recyklingu elektroniki, postanowili od 2006 roku zakazać wykorzystywania ołowiu. Niestety, nie istniał zamiennik o zbliżonych parametrów. Przetestowano około 200 różnych stopów i wybrano najmniej zły.Jakie były tego skutki?

Innym problemem są tzw. wąsy cynowe. Są to cienkie nitki, które pojawiają się na powierzchni spoiw lutowniczych. Pierwsze wzmianki na ich temat pojawiły się w latach 40 i do dziś nie udało się do końca zbadać ich natury. Faktem jest jednak, że pojawiały się one głównie w spoiwach z czystej cyny, toteż problem zminimalizowano poprzez dodanie do niej ołowiu. Problem powrócił we współczesnych spoiwach. Podjęto się ponownie prób wyeliminowania go, jednak istniejące rozwiązania nie są tak idealne jest stare spoiwa.
Awaryjne telewizory


Apple i spowalnianie smartfonów

Innym przykładem jest afera, która wybuchła po ujawnieniu pewnych zachowań systemu iOS w iPhone'ach. Otóż telefon wykrywał zużycie baterii i w takim przypadku sztucznie spowalniał pracę urządzenia, oficjalnie aby ją chronić. Czy słusznie? W normalnym smartfonie coraz krótszy czas pracy oznacza konieczność wymiany baterii, choć ewentualne zużycie przeważnie nie przekracza kilku procent i jedynie garstka użytkowników musi skorzystać z usług serwisu. iPhone działał trochę inaczej, ponieważ wykrywał nawet niewielkie zużycie, przy czym niektórzy twierdzą, że telefon jedynie liczy cykle pracy baterii i nie zna jej faktycznego zużycia. W każdym razie oprogramowanie na tyle radykalnie obcinało wydajność, że wielu użytkowników decydowało się na zakup kolejnego iPhone'a, a problemy z wydajnością zrzucali po prostu na wiek urządzenia. Warto przy tym zaznaczyć, że Apple ma bardzo wiernych klientów, którzy prawie zawsze wracają po nowy produkt tej samej firmy. Trudno określić ile sprawnych telefonów z tego powodu zostało wyrzuconych. Apple tłumaczyło się, że mechanizm ten powstał po to, aby urządzeniu nie zabrakło energii w przypadku szczytowego zapotrzebowania na nią. Jest to bzdura, ponieważ baterie z obecnie wykorzystywanymi pojemnościami mają tak dużą wydajność prądową, że mogłyby zasilić kilka urządzeń jednocześnie. Ostatecznie Apple od iOS 11.3 pozwoliło na wyłączenie kontrowersyjnej funkcji, co oczywiście nie przełożyło się na problemy ze stabilnością urządzenia.
Zobacz też: Kryzys energetyczny może wpłynąć na pracę... zegarków, wyjaśniamy dlaczego
To tylko 3 przykłady obrazujące problem planowanego postarzania produktów. Wymienić można co najmniej kilka dużych afer i setki mniej znanych szczegółów skracających pracę powszechnie użytkowanych urządzeń. Zajmiemy się tymi tematami wkrótce, w kolejnej części tego artykułu.
2 komentarzy
- MariuszOdpowiedz - 08/01/2023 20:14AndriejOdpowiedz - 18/09/2023 19:49