Aktualności
Witaj
Szukamy redaktorów, więcej informacji tutaj
Jest taka jedna gra, której sama nazwa wywołuje ciarki u prawdziwego fana gier. Wbrew pozorom nie mówimy o wymagającej grafice czy fabule a o czymś, co miało kończyć się u graczy „postradaniem zmysłów”. Po kilku latach analizowania tego tematu chciałbym przedstawić nie tylko oryginalną legendę, ale też możliwe przyziemne rozwiązania tej zagadki.
Cofnijmy się o ponad 40 lat...
Cała historia zaczęła się w 1981 roku. W Portland w stanie Oregon, w kilku salonach z automatami gier zadebiutowała nowa maszyna – Polybius. Ówcześni gracze nie mieli łatwego życia – komputery nie służyły jeszcze do grania, a konsole niewiele potrafiły. Znana w Polsce pod nazwą Pegasus konsola NES (Nintendo Entertainment System) zadebiutuje dopiero za 2 lata.
Wróćmy do tematu. Polybius z miejsca stał się hitem – gracze potrafili przesiadywać przed maszyną nawet kilka godzin dziennie bez przerwy, przed maszynami ustawiały się kolejki, a czasem nawet dochodziło do bójek. Zaczęły się też pojawiać zgłoszenia nietypowych skutków ubocznych wielogodzinnej gry. Tu pojawiają się różne wersje wydarzeń. Większość źródeł mówi o atakach padaczkowych, bólu głowy, amnezji, bezsenności, lękach nocnych i halucynacjach, oderwanie od gry kończyło się z kolei atakami agresji. Według nielicznych źródeł gracze słyszeli też kobiecy płacz, czasem na ułamek sekundy miały być wyświetlane twarze, które potem nękały graczy po nocach, rzekomo odnotowano kilka samobójstw.
Przy automatach mieli pojawiać się także mężczyźni w garniturach, którzy wypytywali pracowników o reakcje graczy i zbierali dane z automatów. Mówi się o nagraniach wideo lub innych danych statystycznych z automatów. Co ciekawe mieli oni nie opróżniać kasetek na monety, ogólnie za wypożyczenie automatu nie pobierano żadnych pieniędzy.
Ostatecznie automaty wyparowały po zaledwie miesiącu i ślad po nich się urwał. Nigdy nie odnaleziono omawianych automatów, nic nie wiadomo o ewentualnej kopii ROM-u gry.
Kontrowersje
Rekonstrukcje automatu Polubius
Sprawa automatów Polybius budzi wiele kontrowersji, w historii pojawia się parę nieścisłości. Na planszy startowej Polybiusa miała być wyświetlana nazwa firmy – Sinneslöschen. Nazwa choć wygląda na niemiecką, nie jest poprawnym zapisem w tym języku. Jest to połączenie dwóch słów, ale w taki sposób, jakby ktoś ułożył ją korzystając ze słownika angielsko-niemieckiego, na pewno nie stworzyła jej osoba mówiąca po niemiecku. Poprawnym zapisem byłaby nazwa Sinnlöschen. Pewien niepokój budzi tłumaczenie tej nazwy, w naszym języku oznacza ona „postradanie zmysłów”.
Dziwny jest także fakt, że po maszynach nie pozostał żaden ślad. Nie ma nagrania wideo czy choćby zdjęcia przedstawiającego ten automat.
Temptest – czy to był prawdziwy Polybius?
Przez wiele lat próby przyziemnego wytłumaczenia historii Polybiusa skupiały się na grze Temptest stworzonej przez Atari. Powyżej widzicie jej gameplay, ale mówimy tu o poprawionej wersji. Finalna gra jest podobna do Polybiusa ale musimy wspomnieć o jej początkach. Otóż pierwotna wersja Temptest korzystała z agresywnych, migających grafik, a kamera podążała za statkiem potęgując efekt 3D. To wszystko spowodowało, że odnotowano przynajmniej jeden przypadek ataku padaczkowego u gracza, zgłaszano też nudności. Automaty z Temptest szybko zniknęły z salonów gier, niewiele później powróciły do nich ale w okrojonej wersji. Przypuszcza się, że historia Polybiusa jest tak naprawdę lekko podkoloryzowanym Temptestem.
Wypowiedź programisty
W 2006 roku głos w sprawie zajął Steven Roach, mieszkający gównie w Czechach rzekomy programista odpowiedzialny za Polybiusa. Firma Sinneschlossen miała zostać założona w 1978 roku i początkowo zajmowała się opracowywaniem płytek PCB. W okolicy 1980 roku zgłosiła się do nich firma z ameryki południowej. Byli zainteresowani stworzeniem gry zręcznościowej skupionej na nowoczesnym podejściu do grafiki komputerowej. Zaoferowano im korzystny pakiet wynagrodzeń, w związku z czym przyjęli to wyzwanie. Nazwę Polybius wymyślił programista Marek Vachousek. Miał on studiować mitologię grecką i wybrał imię greckiego historyka Polibiusza.Firma przyłożyła się do zadania i tak powstała gra o widowiskowej oraz uzależniającej grafice. Premiera została przesunięta o kilka miesięcy, ponieważ zarząd zleceniodawcy był mocno podzielony w kwestii agresywnej grafiki. Ostatecznie zdecydowano się na ograniczoną premierę, do salonów gier trafiło 7 dedykowanych maszyn. Niestety, po zaledwie 6 dniach od premiery trzynastoletni chłopiec z Lloyd District of Portland dostał ataku padaczki podczas gry w Polybiusa. Do miasta przyjechali dyrektorzy kampanii aby ocenić sytuację. To właśnie oni mieli być przyczyną powstania historii o mężczyznach w garniturach. Ostatecznie zapadła decyzja o wycofaniu gry, podczas zabierania automatów miało nawet dochodzić do incydentów. Z rodziną chłopca rzekomo zawarto jednorazową ugodę i na tym skończyła się historia Polybiusa. Firma Sinneschlossen została potem rozwiązana, nikt nie chciał być łączony z feralną grą. Według Roacha nie ocalały żadne ROM-y z tej gry, chyba że gdzieś przechowuje je dystrybutor gry.
Żadne komentarze nie zostały dodane.